Budapeszt. Miasto, które się przeżywa – 12 kolejnych odkryć

W poprzednim artykule podzieliłam się moim osobistym top 5 miejsc w Budapeszcie — takimi, które szczególnie zapadły mi w pamięć i od których, moim zdaniem, najlepiej zacząć odkrywanie miasta. Ale prawda jest taka, że na pięciu punktach absolutnie nie da się zamknąć opowieści o stolicy Węgier.

Dlatego dziś wracam z kontynuacją — kolejnymi 12 atrakcjami i aktywnościami, które pokazują Budapeszt z różnych stron: spokojnej i zielonej, eleganckiej i monumentalnej, głośnej, nocnej, słodkiej, refleksyjnej i bardzo codziennej. To miejsca i doświadczenia, które pozwalają nie tylko zwiedzać, ale przede wszystkim poczuć miasto — jego rytm, kontrasty i atmosferę.

To nie jest lista „do odhaczenia”. Raczej zbiór pomysłów, inspiracji i przystanków, z których każdy może ułożyć swoją własną wersję Budapesztu.

Podziwianie panoramicznych widoków ze Wzgórza Gellérta

Wzgórze Gellérta to jedno z tych miejsc, do których wracam myślami za każdym razem, gdy wyobrażam sobie Budapeszt o złotej godzinie. Widok rozciągający się stąd na Dunaj, mosty i Peszt jest absolutnie hipnotyzujący — szczególnie o zachodzie słońca, gdy miasto powoli zapala swoje światła.

Jesienią miejsce to zyskuje dodatkowy, bardzo przyjemny wymiar. Organizowane tu festiwale wina idealnie wpisują się w klimat chłodniejszych wieczorów i ciepłego światła. Oprócz krajowego wina można podczas nich spróbować także tutejszych specjałów, m.in. langosza. Połączenie panoramy miasta i lokalnych smaków sprawia, że można zakochać się w Budapeszcie jeszcze mocniej.

Widok na Dunaj i Wzgórze Gellérta z Pomnikiem Wolności

Na szczycie znajduje się austriacka Cytadela z lat 50. XIX wieku oraz Pomnik Wolności — miejsce symboliczne, pierwotnie poświęcone radzieckim żołnierzom. W 1989 roku usunięto nawiązania do komunizmu i obecnie pomnik dedykowany jest poległym za Węgry.

Na górę można dotrzeć komunikacją miejską, ale ja zdecydowanie polecam spacer, który na pewno będzie obfitował w ławki, murki i punkty widokowe, gdzie można po prostu patrzeć i być.

Panorama z Wzgórza Gellérta

Trudna historia w Muzeum Terroru i secesyjna strona miasta

Muzeum Terroru poświęcone jest dwóm totalitaryzmom XX wieku — nazistowskiemu i komunistycznemu — które odcisnęły szczególnie bolesne piętno na historii Węgier. Multimedialne wystawy, oryginalne dokumenty, zdjęcia i nagrania prowadzą przez kolejne etapy terroru, represji i ludzkich dramatów. Szczególnie poruszające są piwnice, w których znajdują się zachowane cele i miejsca przesłuchań.

Terror Háza

Wizyta w tym miejscu odciska piętno, zmusza do refleksji i ciszy — nie jest łatwym punktem na mapie atrakcji. Ale warto, także po to, by lepiej zrozumieć miasto oraz państwo, w którym się jest.

Fragment wystawy w Muzeum Terroru

Natomiast Aleja Andrássy, przy której znajduje się muzeum, doskonale nadaje się na spokojny spacer, który pozwala „odetchnąć” po intensywnych emocjach i wrócić do lżejszego rytmu miasta. Łączy Plac Elżbiety z Placem Bohaterów i uważana jest za jedną z najpiękniejszych ulic stolicy Węgier, a także Europy.

Spacer śladem secesji to doskonały sposób, by zobaczyć Budapeszt inaczej — bardziej miękko, bardziej artystycznie.

Bilety wstępu do Muzeum Terroru (Terror Háza) można kupić wyłącznie w kasie. Bilet normalny kosztuje 4000 HUF (ok. 43,60 PLN), a ulgowy 2000 HUF (ok. 21,80 PLN). Zwiedzanie muzeum zajmuje ok. 1,5–2 godziny. Warto sprawdzić godziny otwarcia — w poniedziałki muzeum bywa zamknięte.

Wizyta na Placu Bohaterów, monumentalnym placu upamiętniającym dzieje Węgier

Jak już wspominałam, na końcu Alei Andrássy znajduje się Plac Bohaterów. Można dotrzeć do niego najstarszą linią metra M1 — co samo w sobie stanowi atrakcję — albo dojść pieszo.

Znajdujący się tam monumentalny zespół pomnikowy, zwany Pomnikiem Milenijnym, powstawał od 1896 roku i został ukończony w 1929 roku. Upamiętnia on tysiąclecie państwowości węgierskiej oraz najważniejsze postacie z dziejów kraju. Centralnym punktem jest Kolumna Milenijna z archaniołem Gabrielem, a wokół niej — w półkolistych kolumnadach — rzeźby władców i bohaterów narodowych. Nawet jeśli nie zna się wszystkich nazwisk i dat, skala i symbolika tego miejsca są czytelne i poruszające.

Plac Bohaterów od samego początku istnienia — czyli od 1896 roku — był miejscem najważniejszych wydarzeń, demonstracji i masowych zgromadzeń. Przy placu znajdują się Muzeum Sztuk Pięknych oraz Pałac Sztuki (Műcsarnok). Warto zatrzymać się tu na dłużej, a wizyta z samego rana pozwala podziwiać to miejsce bez tłumów.

Plac Bohaterów stanowi także naturalną bramę do zupełnie innego świata — zielonego, spokojniejszego i bardziej rekreacyjnego. Kilka kroków dalej zaczyna się Park Miejski, który pozwala płynnie przejść od monumentalnej historii do codziennego życia mieszkańców.

Pomnik Milenijny na Placu Bohaterów

Odkrywanie Parku Miejskiego z romantycznym Zamkiem Vajdahunyad

Park Miejski Városliget to idealny przykład tego, jak Budapeszt potrafi łączyć miejski rytm z zieloną przestrzenią do odpoczynku. To miejsce, w którym spotykają się biegacze, spacerowicze, rodziny z dziećmi i turyści — a wszystko to w bardzo naturalny, nienachalny sposób.

Prawdziwą perełką parku jest Zamek Vajdahunyad — budowla wyglądająca jak architektoniczny sen. Gotyk, renesans, barok… wszystko wymieszane w jedną, niezwykle malowniczą całość. Pierwsze repliki budynków z różnych epok historii Węgier powstały w 1896 roku, a trwałe wersje tych zabytków zostały stworzone w latach 1904–1908. Spacer wokół zamku, szczególnie jesienią lub zimą, gdy jego sylwetka odbija się w tafli wody, ma w sobie coś bajkowego.

Zamek Vajdahunyad

Wejście na dziedziniec jest bezpłatne. Opłata obowiązuje natomiast przy zwiedzaniu Muzeum Rolnictwa oraz przy wejściu na Wieżę Apostołów, z której można podziwiać widoki na okolicę.

Ponadto w parku odbywają się liczne festiwale i wydarzenia plenerowe. Znajduje się tu także zoo oraz sztuczne jeziora, po których w cieplejszych miesiącach można pływać łódką, natomiast zimą otwierane jest jedno z największych lodowisk w Europie.

Jezioro przy Zamku Vajdahunyad, które w zimną staje się lodowiskiem

Wejście na taras Bazyliki św. Stefana

Bazylika św. Stefana zachwyca już z poziomu ulicy — a właściwie deptaku, który do niej prowadzi — chociaż początkowo nie widać jej jeszcze w całości. W największym kościele Węgier znajduje się relikwia — prawica św. Stefana, pierwszego króla Węgier. Jej budowa trwała w latach 1851–1905 i charakteryzuje się monumentalną kopułą oraz klasycystyczną fasadą z zewnątrz. Natomiast wnętrze świątyni pełne jest złotych detali, precyzyjnych fresków i majestatycznych kolumn, a kolorowe witraże w słoneczne dni dostarczają niezwykłych świetlnych pokazów.

Bazylika św. Stefana

Wejście na taras widokowy to jedna z tych decyzji, których się nie żałuje. Zresztą — ja uwielbiam widoki „z góry”, a Budapeszt zdecydowanie spełnia moją potrzebę obserwowania panoramy miasta.

Z góry widać symetrię zabudowy, dachy kamienic i długie ulice. Obserwowanie Pesztu z dachu Bazyliki pozwala spojrzeć na miasto z dystansu i na chwilę zwolnić.

Na taras można dotrzeć windą lub pokonując około 365 schodów.

Bilet wstępu do świątyni kosztuje 2600 HUF (ok. 28,35 PLN), natomiast bilet do skarbca i na taras widokowy — 5000 HUF (ok. 54,50 PLN). Można także kupić bilet łączony w cenie 6800 HUF (ok. 74,10 PLN). Dostępne są również bilety ulgowe — najlepiej sprawdzić aktualne ceny oraz godziny otwarcia bezpośrednio na stronie bazyliki.

Wnętrze Bazyliki św. Stefana

Spacer po Dzielnicy Żydowskiej i śladami budapeszteńskich synagog

Dzielnica Żydowska, potocznie zwana Miastem Elżbiety, to przestrzeń pełna kontrastów. Z jednej strony tętniąca życiem, głośna i kolorowa — z drugiej niosąca ze sobą trudną, często bolesną historię. To miejsce, w którym nowoczesność i codzienność bardzo wyraźnie splatają się z pamięcią.

Centralnym punktem dzielnicy jest Wielka Synagoga przy ulicy Dohány — największa synagoga w Europie i jedna z największych na świecie. Jej monumentalna bryła robi ogromne wrażenie już z zewnątrz, ale prawdziwa siła tego miejsca kryje się w środku. Zwiedzanie synagogi, przyległego muzeum oraz cmentarza na dziedzińcu to doświadczenie, które zostaje w głowie na długo i skłania do refleksji nad losami węgierskich Żydów w XX wieku.

Wielka Synagoga

Kilka ulic dalej znajduje się Synagoga Rumbach — bardziej kameralna, subtelna, o pięknych detalach architektonicznych — oraz najmniejsza z trzech, Synagoga Kazinczy, związana z ortodoksyjną częścią społeczności żydowskiej. Każda z nich opowiada inną historię i pokazuje różnorodność tej dzielnicy.

Spacerując po okolicy, trudno nie zauważyć tablic pamiątkowych, murali i drobnych symboli pamięci. To dzielnica, którą warto odkrywać powoli i z uważnością — nie tylko jako modną część miasta pełną ruin pubów, ale przede wszystkim jako miejsce o ogromnym znaczeniu historycznym i kulturowym.

Słodka przerwa przy kawie, deserze lub świeżo pieczonym kołaczu

Budapeszt potrafi rozpieszczać na słodko — i robi to bardzo konsekwentnie. Przerwa na kawę nie jest tu tylko chwilą odpoczynku między atrakcjami, ale małym rytuałem. Kawiarnie zapraszają do środka nie tylko menu, ale też wnętrzami pełnymi detali i historii.

Szczególne miejsce w tej opowieści — i w moim „żołądku na słodkie” 😉 — zajmuje kürtőskalács — świeżo pieczony węgierski kołacz, chrupiący na zewnątrz i miękki w środku. Jedzony na ciepło, najlepiej podczas spaceru, smakuje jeszcze lepiej. Natomiast z kawą warto sobie usiąść i poobserwować życie mieszkańców oraz turystów. Nie umiem wskazać jednej ulubionej czy najlepszej kawiarni — miasto jest pełne pięknych, klimatycznych miejsc i kawiarenek. Każdy powinien się przejść i znaleźć „swoją”.

Warto odwiedzić New York Café Palace, czyli prawdziwą świątynię kawy, uchodzącą za jedną z najpiękniejszych kawiarni na świecie. To połączenie historii z luksusem, bajkową atmosferą i dźwiękami fortepianu. Ceny są dość wysokie, a czas oczekiwania na stolik bywa długi, ale jeśli zdecydujecie się na wizytę, smaki, zapachy i ogólny klimat miejsca z pewnością oczarują.

Kolorowa i smakowita wizyta na Centralnej Hali Targowej

Uczelnia, w której uczyłam się w ramach programu Erasmus+, zlokalizowana była niedaleko Centralnej Hali Targowej. To miejsce pełne kolorów, zapachów i dźwięków. Już od wejścia czuć intensywną woń papryki, wędlin i świeżych wypieków — wszystkiego, co lokalne. Stoiska przyciągają tradycyjnymi smakami i produktami zarówno turystów, jak i mieszkańców, którzy przychodzą tu po codzienne zakupy, owoce i warzywa.

Dolny poziom hali to typowy targ ze straganami, natomiast górny zajmują małe restauracje, w których można zjeść dobry posiłek, oraz kramy z rękodziełem. To idealny przystanek, by zrozumieć kuchnię i charakter miasta od środka.

Centralna Hala Targowa

Spokojna wycieczka na Wyspę Małgorzaty, zieloną oazę pośrodku Dunaju

Wyspa Margit-sziget to miejsce, które zaskakuje swoją ciszą. Położona pośrodku Dunaju, z dala od miejskiego zgiełku, jest zieloną oazą, do której przychodzi się po oddech. Idealna na piknik, spokojny spacer, poranny bieg albo rowerową przejażdżkę.

W przeszłości znajdowały się tu klasztory i kościoły. Dziś nadal nie ma tu ruchu samochodowego — są za to szerokie alejki, trawniki, ogród różany i japoński, baseny, fontanny oraz miejsca, w których można po prostu usiąść i nic nie robić. To wyjątkowa przestrzeń na odpoczynek i ucieczkę od zgiełku miasta.

Widok na Wyspę Małgorzaty

Przejażdżka dziecięcą kolejką w Górach Budy

To jedna z najbardziej nieoczywistych atrakcji Budapesztu. Dziecięca Kolej to wąskotorowa linia biegnąca przez zielone tereny Gór Budy, obsługiwana… przez dzieci. Oczywiście pod czujnym okiem dorosłych, ale to właśnie najmłodsi sprzedają bilety, zapowiadają stacje i dbają o porządek.

Sama podróż jest spokojna, bardzo przyjemna i zupełnie inna od miejskiego tempa Budapesztu. Wagoniki suną przez lasy, wzgórza i punkty widokowe, a w trakcie jazdy można po prostu patrzeć przez okno i odpocząć. To atrakcja, która działa niezależnie od wieku.

Dziecięca kolejka to także świetny punkt wyjścia na spacery, krótkie trekkingi czy połączenie z innymi atrakcjami w tej części miasta.

Kolejka kursuje na trasie Széchenyi-hegy – Hűvösvölgy. Warto sprawdzić rozkład jazdy, szczególnie poza sezonem.

Wieczór w Operze

Wizyta w Węgierskiej Operze Państwowej to nie tylko kontakt z muzyką, ale całe doświadczenie: od momentu wejścia do monumentalnego gmachu przy Alei Andrássy, po ostatnie brawa i wyjście na nocne, rozświetlone miasto.

Wnętrze opery zachwyca detalami — złoceniami, freskami, miękkim światłem kryształowych żyrandoli oraz atmosferą, która przenosi w czasy, gdy wyjście do opery było ważnym wydarzeniem towarzyskim, jeszcze z epoki Habsburgów. Nawet jeśli nie jest się znawcą muzyki klasycznej, łatwo dać się porwać temu klimatowi. To jeden z tych wieczorów, które zapamiętuje się nie tylko przez sam spektakl, ale przez całą oprawę.

Piękne, neoklasyczne wnętrze opery można zwiedzać także w ciągu dnia, podczas wycieczki z przewodnikiem. Wizyta zwieńczona jest krótkim występem artysty operowego.

Samo zwiedzanie kosztuje ok. 9000 HUF (98,00 PLN), dlatego często korzystniejszą i tańszą opcją jest wybranie się na spektakl — ceny biletów zaczynają się już od ok. 3000 HUF (32,70 PLN).

Wnętrze Opery Narodowej

Nocne odkrywanie ruin pubów

Ruin puby to zjawisko, którego nie da się pomylić z żadnym innym miastem. Powstałe w opuszczonych kamienicach, pełne starych mebli, neonów, instalacji artystycznych i zupełnie przypadkowych dekoracji, tworzą przestrzenie, które żyją własnym rytmem. My trafiliśmy tam przypadkowo — właściwie w ogóle nie planowałam tej wizyty. Ale gubienie się w mieście potrafi skutkować właśnie takimi niezwykłymi odkryciami.

Nie chodzi tu tylko o drinka. Chodzi o atmosferę — spontaniczną, trochę chaotyczną, bardzo autentyczną. Każdy ruin pub jest inny, a nocne wędrówki między nimi potrafią zamienić się w niezapomniane wspomnienia.

Najwięcej ruin pubów znajduje się w Dzielnicy Żydowskiej. Jednym z najbardziej kultowych miejsc tego typu jest Szimpla Kert. Za niepozornymi, zniszczonymi drzwiami kryje się zupełnie inny świat — pełen graffiti, neonów, światełek, surrealistycznych dekoracji i starych wanien pełniących rolę foteli. Wieczorami rozbrzmiewa tu gwar rozmów i muzyki na żywo, a w weekendy dodatkowo pojawia się hałas targu lokalnych produktów.

Mam pełną świadomość, że ta lista jest długa — i bardzo dobrze. Budapeszt to miasto, które nie lubi pośpiechu i nie daje się poznać w biegu. Najlepiej spędzić tu trochę więcej czasu, pozwolić sobie na niespieszne spacery, przerwy na kawę, wieczorne widoki nad Dunajem i momenty, w których nie robi się „nic konkretnego”, a jednak doświadcza się miasta najmocniej.

Wiem też, że to wciąż nie wszystko. Budapeszt ma do zaoferowania znacznie więcej — i jestem pewna, że każdy, kto go odwiedził, zakochał się w czymś innym. Dla jednych będą to termy, dla innych architektura, nocne życie, historia, a może zupełnie zwykły spacer bez planu. Każdy wyjeżdża stąd z innym wspomnieniem i inną opowieścią.

Mam nadzieję, że te dwa wpisy będą dla Was inspiracją — nie gotowym scenariuszem, ale zaproszeniem do stworzenia własnej relacji z tym miastem. A jeśli Budapeszt jeszcze przed Wami, życzę Wam, żebyście znaleźli w nim coś, co sprawi, że będziecie chcieli tu wrócić. Tak po prostu. Ja wiem, że zawitam tam jeszcze nie raz.

Dodaj komentarz